artur szpilka

„Byłem z Arturem w karetce, która wiozła go na sygnale do szpitala”

– Artur chciał być wolnym zawodnikiem, trzeba to uszanować. To będzie wolność bardziej w kategoriach emocjonalnych niż biznesowych – mówi Andrzej Wasilewski o rozwiązaniu kontraktu z Arturem Szpilką. Promotor w rozmowie z PoGongu opowiada o dwunastu latach współpracy z pięściarzem. – Czasami było śmiesznie, czasami strasznie. Artur budzi skrajne emocje. Od zachwytu i miłości po pogardę i nienawiść – mówi Wasilewski.

Andrzej Wasilewski: Artur stoczy jeszcze jedną walkę w barwach grupy KnockOut i będzie wolnym zawodnikiem. Przez pandemię rozwiązanie kontraktu trochę się przeciągnęło, czekaliśmy na parafkę Leona Margulesa. Artur nie lubi być z kimś związany. Nie lubi mieć nad sobą szefa ani spisanych zobowiązań. Kontrakt ze mną dawał mu korzyści finansowe, ale w niczym mu w życiu nie przeszkadzał. Pamiętamy przecież, że wymusił na mnie walkę z Dereckiem Chisorą, a do tej walki nie powinno dojść. Chciał być wolnym zawodnikiem, trzeba to uszanować. To będzie wolność bardziej w kategoriach emocjonalnych niż biznesowych. Artur mówił, że widział, jakie mam poważanie i pozycję wśród największych ludzi świata boksu. Podkreślał, że jestem jedynym człowiekiem w polskim boksie zawodowym, który potrafi doprowadzić pięściarzy do najciekawszych pojedynków. Jeżeli będzie chciał coś w boksie osiągnąć, to wydaje mi się, że będziemy jeszcze współpracować.

Trzy nazwiska dla Szpilki, wśród nich Radczenko

Boks to nie szachy. Lepiej stoczyć o jedną walkę za mało niż o jedną za dużo. Jeżeli Artur przegra najbliższy pojedynek, to będę co najmniej dwa razy głośniej krzyczał niż ostatnio, że musi się zastanowić, czy kontynuować karierę. Sporo do myślenia dała mi walka Marcina Rekowskiego w Makau, która zakończyła się ciężkim nokautem. Pomagałem w organizacji tej walki i nie chcę już brać w czymś takim udziału. Z każdym pięściarzem zakończę współpracę, jeżeli uznam, że ten pięściarz przyjął już za dużo ciosów.

Jeśli chodzi o następnego przeciwnika dla Szpilki, to bierzemy pod uwagę trzy nazwiska. Wśród nich jest Siergiej Radczenko, ale z kilku przyczyn trochę mniej myślę o pojedynku Artura z panem Radczenko. Strasznie nie podobały mi się jego naciski medialne. W moich oczach zepsuł sobie wizerunek solidnego rzemieślnika i skromnego człowieka, który ciężko pracuje i ma wielkie serce do walki. Niepotrzebnie zaczął pajacować w mediach. Opowiadał, że dostał od nas obraźliwą ofertę, większą o 500 euro niż za pierwszą walkę. Możliwe, że tak było. Nie wiem, bo nie byłem przy negocjacjach. Przypomnę tylko, że w boksie jest tak, że przegrany w pierwszej walce dostaje w rewanżu mniejsze pieniądze.

Jeżeli pan Radczenko chciał rewanżu ze Szpilką, to powinien zapytać się, co sądzimy o jego płatnym sparingu z Mateuszem Masternakiem. Przy naszych skromnych funduszach walka Szpilka vs Radczenko 2 nie będzie tania. Istotny jest także wizerunek pana Radczenki. Sparing z Masternakiem zmniejszył jego wartość sportową i biznesową, bo przegrał bardzo wyraźnie. Teraz pan Radczenko jest mniej wart medialnie niż pan Radczenko, który prawie wygrał ze Szpilką. Nie wiem, czy w ogóle złożymy mu ofertę, żeby nie krzyczał, że jest obraźliwa.

Ogromny sukces finansowy i dyrektorska pensja

Nie jestem w stanie powiedzieć, ile zainwestowaliśmy w karierę Artura. Były dwa duże pojedynki z jego udziałem. Mówię o walkach z Tomkiem Adamkiem i Deontayem Wilderem. Sprzedaż PPV gali w Krakowie, jak na polskie warunki, to był ogromny sukces finansowy. Przez 20 lat działalności w boksie tylko raz miałem taką sytuację. To był rekord naszej firmy, jeśli chodzi o sprzedaż PPV i sprzedaż biletów. W przypadku PPV może był to rekord w ogóle w Polsce, bo przy innych galach nie podaje się cyferek, są tylko tajemnicze uśmiechy. To był wynik, który już się pewnie nie powtórzy. To było duże ryzyko finansowe. Wtedy Polsat nie był skłonny zaryzykować, ja podjąłem to ryzyko.

Nie mogę też nie docenić procentów promotorskich za walkę z Wilderem. To były duże pieniądze. Mądrze negocjowaliśmy, nie była to przypadkowa walka. Nie zapominajmy jednak, że przez 12 lat płaciłem Arturowi dyrektorską pensję. Można sobie wyobrazić, jakie to są pieniądze. Było też wiele mniejszych pojedynków Artura w Polsce, do których dopłacaliśmy. Raz wyszło na minus, raz na plus, ale pojedynek z Tomaszem Adamkiem spowodował, że kariera Szpilki pod względem finansowym wyszła na plus.

Od zachwytu i miłości po pogardę i nienawiść

Moim zdaniem Artur nie osiągnął tego, co mógł, gdyby boksował w kategorii junior ciężkiej. Sportowo nie jest spełniony. Przez kilka rund walczył jak równy z równym z Wilderem w pojedynku o mistrzostwo świata wagi ciężkiej. Skończyło się ciężkim nokautem. Szacunku, który wtedy zdobył, nikt mu nie odbierze. Byłem z Arturem w karetce, która wiozła go na sygnale do szpitala w Nowym Jorku. Z innymi pięściarzami czegoś takiego nie przeżyłem.

Przez niekonwencjonalne, a czasem kontrowersyjne zachowanie odniósł sukces medialny. W jego przypadku dobre i beznadziejne rzeczy wynikają z tego, że on najpierw coś zrobi, a dopiero potem myśli. To wszystko jest naturalne, szczere i to jest jedna z tajemnic jego sukcesu medialnego. Czasem ten raptus zrobi coś fajnego, czasem palnie głupotę, ale nie udaje. W ostatnich latach Artur generował największe słupki oglądalności w polskim boksie. Do pewnego czasu najlepiej sprzedawał też bilety. Budzi skrajne emocje. Od zachwytu i miłości po pogardę i nienawiść.

W pewnym momencie miał około miliona obserwujących na Facebooku. Artur sam prowadzi konta w mediach społecznościowych, a to wśród sportowców rzadko się zdarza. Błędem było, że nie zaczął współpracy z kimś, kto by mu pomógł w profesjonalizacji social mediów. Był taki moment, że on miał podobne zasięgi do Roberta Lewandowskiego albo podobny potencjał.

Rano bójka w windzie, wieczorem walka na Stadionie Narodowym

Artur kolekcjonuje przygody. W Teksasie wyciągał za ogon aligatora z sadzawki, przez co jakaś fundacja ds. ochrony zwierząt złożyła wniosek o jego ekstradycję z Ameryki. Znalazł się też na liście ludzi, którzy nie są mile widziani w USA. Znajdują się na niej najwięksi gangsterzy na świecie, łącznie z mafią kolumbijską i członkami karteli meksykańskich. Na tej liście jest się dożywotnio, Artur znalazł się na niej przez pierdołę.

Miał drobne nieścisłości do wyjaśnienia w ambasadzie amerykańskiej. Gdy leciał do Chicago, wzięli go na kontrolę i powiedzieli, że po powrocie do Polski ma się zgłosić do ambasady, a on o tym zapomniał. Gdy leciał drugi raz, znów był na kontroli. Artur mówił, że wzięli go do pokoju, porobili sobie z nim zdjęcia i powiedzieli, że jest „good fighter”. On to zlekceważył, a oni dali mu dwa ostrzeżenia. Kontrole były nagrywane, robiony był z nich protokół. Trafił na tę listę za rażące nieposzanowanie prawa amerykańskiego. Miałem dobry kontakt w ambasadzie amerykańskiej i udało się nam okresowo zawiesić blokadę nałożoną na Artura. Dzięki temu mógł lecieć na walkę z Jenningsem.

Artur jest jedynym sportowcem w Polsce, który został w tak spektakularny sposób aresztowany. Było to przed walką z Wojciechem Bartnikiem. Organy ścigania złośliwie trzymały go w areszcie śledczym, a powinien być szybko przewieziony do zakładu karnego. Trzymano go dlatego, żeby skończył 21 lat i żeby trafił do cięższego zakładu karnego z gorszą kategorią więźnia. Takich opowieści o Arturze jest multum. Przytoczę jeszcze jedną. Rano w dniu walki na Stadionie Narodowym na Artura czekali jego dawni koledzy, którzy nie chcieli dopuścić do walki. Chcieli go pobić, Artur bił się z nimi w windzie w hotelu w Warszawie. Później z uszkodzoną ręką boksował na Narodowym. Z Arturem zawsze coś się działo. Czasami było śmiesznie, czasami strasznie. Jest jedynym pięściarzem, który posunął się do kontaktu fizycznego w stosunku do mojej osoby. Całe szczęście, że nie jestem z papieru.

Czy Szpilka myśli o MMA? „Prędzej Fame MMA niż KSW”

Kibice czytający wymiany zdań między mną a Arturem na Twitterze, mogli odnieść wrażenie, że nasze relacje są złe. To nieprawda, przez większość czasu mieliśmy bardzo dobre relacje. Artur używa Twittera jako narzędzia nacisku, a także trochę manipuluje niektórymi internautami. Spotykał się z właścicielami KSW i informował o tym w social mediach. Myślał, że dzięki takim działaniom będzie miał lepszą kartę przetargową w negocjacjach ze mną. Robił to i myślał: „Wasilewski, żebyś się za pewnie nie czuł”. Oczywiście nie byłem zachwycony, gdy widziałem uśmiechniętego Artura na tych wszystkich zdjęciach. Przyznam, że czasami działało to na mnie odwrotnie, niż on chciał.

Artur po rozwiązaniu kontraktu z KnockOut będzie mógł walczyć na galach innych promotorów. Niewykluczone, że przed sportową emeryturą stoczy jakieś walki w KSW albo gdzieś indziej. Mnie się to oczywiście nie będzie podobało, ale nie będę miał nic do powiedzenia. Myślę, że do tej pory Artur nie myślał poważnie o MMA. Jeżeli będzie chciał walczyć tylko dla pieniędzy, to nie wiem, czy to będzie KSW, czy może Fame MMA. Wydaje mi się, że w tych dziwnych czasach, w których przyszło nam żyć, to Fame MMA ma większą przyszłość biznesową niż KSW. Dlatego nie wiem, czy Artur nie pójdzie prędzej do Fame MMA niż KSW. Albo jeszcze gdzieś indziej.

To były naprawdę bardzo ciekawe lata współpracy z Arturem. Było mnóstwo emocji. Przypomniałem sobie jeszcze jedną historię: Artur wybiegł mi kiedyś z auta w Miami, bo zobaczył jaszczurkę na drodze i bał się, że ktoś ją przejedzie. Cały Artur. Nie ma z nim nudy.

Notował: Krzysztof Smajek

foto: Piotr Duszczyk/boxingphotos

3 komentarze

DODAJ ODPOWIEDŹ

Top Reviews

Video Widget

gallery