Izu Ugonoh był kreowany na nową gwiazdę KSW, ale na razie przygoda z MMA nie układa się po jego myśli. Podczas gali KSW 60 Izu sensacyjnie przegrał z Markiem Samociukiem i od tamtej pory nie pojawił się już w klatce.
– Przed drugą rundą już nie nadawałem się do walki. Jak nie jesteś w stanie oddychać, to już nie jest kwestia ani charakteru, ani umiejętności, ani niczego. Zadziałał tylko instynkt przetrwania. „To dlaczego nie zostałeś w narożniku?” – zapytał mnie kolega. Nie zostałem, bo nigdy nie poddałem się w taki sposób. Nie chciałem też Markowi odbierać takiego zwycięstwa – mówi Izu w rozmowie ze Sport.pl.
– Po walce byłem podłączony pod tlen, ale to nie pomagało. Dopiero po godzinie mogłem normalnie oddychać. Zdałem sobie wtedy sprawę, że coś jest nie tak z moim zdrowiem. Dlatego poszedłem do lekarza, bo jak jesteś chory, to idź do lekarza, a nie do psychologa, bo on ci nie pomoże, gdy masz problem z organizmem – tłumaczy Izu.
Po walce z Samociukiem na Izu spadła duża krytyka. Dominowały opinie, że zawiodła u niego psychika i kondycja. Pojawiały się też porównania Izu do Andrzeja Gołoty, który przed ważnymi walkami nie wytrzymywał presji.
– Nie porównujcie mnie do Gołoty, bo on miał zupełnie inne problemy niż ja. Spalał się przed walką i nie trzymał ciśnienia. Ja nie mam z tym problemu. Osoby z mojego otoczenia mogą to potwierdzić – mówi Izu.
Ugonoh po porażce z Łukaszem Różańskim zakończył karierę w boksie. I po raz kolejny potwierdził, że na ring już nie wróci.
– Oddałem boksowi dziewięć lat życia, ale doszedłem do punktu, w którym zrozumiałem, że nie mam już do tego serca. Choć czasami mam takie myśli, że chciałbym wrócić do boksu. Na rewanż z Łukaszem Różańskim, który trafił na taki moment, że nie było mnie w ringu i się po mnie przejechał. Czasami myślę, że chciałbym, żeby Łukasz miał możliwość spotkać się w ringu z Izu, który chce walczyć. Oczywiście nigdy do tego nie dojdzie, bo z boksem już definitywnie skończyłem. Ale jestem sportowcem i czasami takie myśli przychodzą mi do głowy.