– Okolie to silny i utalentowany chłopak. Ma doskonałe warunki fizyczne i jest bardzo niewygodny. Ale ma niesprawdzony charakter w walkach na dłuższym dystansie z trudnymi rywalami. Dla nas to jest wielkie wyzwanie – mówi Fiodor Łapin w rozmowie z Po Gongu.
Stresuje się pan jeszcze przed takimi walkami jak Krzysztofa Głowackiego z Lawrencem Okoliem?
Fiodor Łapin: Na pewno nie jest to wyjście z psem na spacer. Oczywiście, że w minimalnym stopniu występuje u mnie zdenerwowanie. To jest potrzebne. Nie tylko zawodnik w jakimś stopniu powinien się stresować i denerwować. Nerwy są potrzebne, żeby pobudzić organizm i zrobić trochę więcej. Jednych nerwy zjadają, drugich nakręcają. Chodzi o to, by poziom stresu był taki, żeby widzieć błędy, słabe i dobre strony u przeciwnika, ale też u swojego zawodnika. Takie walki nakręcają mnie, bo zdaję sobie sprawę ze stawki. To jest szczyt, do którego dąży każdy trener. Trzeba sprostać wyzwaniu.
Ile czasu, tak mniej więcej, poświęca pan na analizę rywali?
Nie da się tego policzyć. Jak poznaję nazwisko rywala, to od razu zaczynam pracę: sprawdzam jego rekord i z kim walczył. Oglądam jego walki, czasami ze swoim zawodnikiem, czasami robię to sam. Analiza przeciwnika, którego znamy, zajmuje mniej czasu niż zawodnika, którego widzimy pierwszy raz. Okoliego znamy od dłuższego czasu, więc nie było wnikliwych analiz. Potem następuje dopasowanie stylu rywala do stylu mojego zawodnika. Nie zawsze błędy, które popełnia rywal, może wykorzystać mój zawodnik, bo ma inne atuty. Nie można całkowicie dopasowywać się do przeciwnika i tylko unikać niebezpieczeństwa.
Czego Krzysztof nie może robić w walce z Okoliem?
Stać w miejscu za gardą i czekać na rywala.
Jakie wrażenie robi na panu Okolie?
Jest to silny i utalentowany chłopak. Ma doskonałe warunki fizyczne i jest bardzo niewygodny. Gdy coś mu nie wychodzi, potrafi bardzo mocno faulować. Jego najgroźniejszą bronią jest długi, mocny i dynamiczny cios oraz jego bardzo niewygodny styl, zarówno w obronie jak i w poruszaniu się. Ale ma niesprawdzony charakter w walkach na dłuższym dystansie z trudnymi rywalami. Dla nas to jest wielkie wyzwanie.
Walka jest organizowana pod Brytyjczyka. Czego spodziewacie się na miejscu?
Parę takich historii już przeżyliśmy. Boksowaliśmy tam i o większą, i o mniejszą stawkę. Od dłuższego czasu wiemy, że walka będzie w Anglii, więc mniej więcej wiemy, co nas tam czeka. Wiem, w jaki sposób można coś sprowokować i zdaję sobie sprawę, jakie mogą być nieprzyjemne sytuacje w stosunku do nas. Ale wiem też, co trzeba z tym zrobić. Ciekawy jestem, jak to będzie wyglądało w czasie pandemii. Czy bańka w Londynie będzie podobna do tej w USA. Są też znaki zapytania, które pojawiają się przed każdym wyjazdem. Taka praca. Odpowiedzi uzyskamy na miejscu.
Jaki ma plan na ostatni tydzień przed walką?
Wszystko będzie po staremu. Problemem może być to, że lecimy na walkę w nowym składzie. Wcześniej ważną rolę w teamie Krzyśka odgrywali Paweł Gasser i Andrzej Wawrzyk, który był po to, żeby Krzysiek czuł się swojo. Nerwy zawsze są, ale wiemy, że czasami trzeba wprowadzić trochę luzu, Andrzej w tym pomagał. Kiedyś decydowałem o tym, kto pojedzie na walkę. Teraz nie mam na to niestety wpływu. Trzeba będzie kombinować na miejscu. Pewne obowiązki będzie musiał przejąć Jacek, brat Krzyśka. Ja też będę miał więcej obowiązków. Z Tomkiem Skarżyńskim ustalimy, w jaki sposób będzie wyglądała nasza współpraca, nie tylko w narożniku, ale też w tygodniu przed walką. Znam Krzyśka i wiem, w których momentach czuje się komfortowo. Będę dążył do tego, żeby tak się czuł w Londynie.
Dla kibiców Krzysiek po walce z Briedisem jest pewną zagadką. Dla pana w jakimś stopniu też stanowi zagadkę?
Trudno powiedzieć. Na sparingach nie zauważyłem, żeby to był inny Krzysiek niż przed Briedisem, ale jestem ciekaw jego walki z Okoliem. Mam nadzieję, że to jest stary Krzysiek Głowacki.
Jest pan zadowolony ze sparingów Krzyśka przed walką z Okoliem?
Z jego ostatnich sparingów jestem zadowolony.
Krzyśka nie było dawno w ringu. Może to mieć na niego jakiś wpływ?
Dopóki tego nie sprawdzimy, trudno jest odpowiedzieć na to pytanie. Ale myślę, że to może mieć wpływ. Nie każdy sobie radzi, gdy ma długie przerwy. Krzysiek przyzwyczaił się do kilku walk w roku, a nagle od czerwca 2019 roku nie walczył. Zdajemy się sprawę, że może być spięty na początku walki z Okoliem.
Krzysiek po raz pierwszy będzie walczył na gali bez kibiców, pan już taką opcję przerabiał. Dla pana ma znaczenie czy kibice są na trybunach, czy ich nie ma?
Zauważyłem, że dla mnie nie ma różnicy. Gdy na trybunach jest kilkanaście tysięcy widzów, to ja w trakcie walki i tak nie słyszę tumultu. Człowiek jest tak skupiony na robocie, że hałas z trybun do niego nie dociera. Dla mnie ważne jest, żebyśmy słyszeli się z zawodnikiem i z ludźmi z narożnika. Gdy byli kibice na trybunach, trzeba było mówić głośniej. Teraz komunikacja jest łatwiejsza.
Będziecie z Krzyśkiem dalej współpracować niezależnie od wyniku walki z Okoliem?
Na razie jest chęć z obu stron, jak każdy z nas będzie lojalny wobec drugiego to jak najbardziej. Prawdopodobnie będą naciski, żeby tak nie było. Zobaczymy, kto na ile jest twardy.
Rozmawiał: Krzysztof Smajek
Przeczytaj także: Krzysztof Głowacki: Uwielbiam być underdogiem. Janek Błachowicz też był spisywany na straty