Damian Janikowski podczas gali KSW 55 odniósł piąte zwycięstwo w ósmej walce w MMA. Po raz pierwszy w karierze stoczył pojedynek na pełnym dystansie.
– W pierwszej akcji, zaraz po gongu, Gustafsson ruszył na mnie z serią ciosów. Jeden z jego ciosów trafił mnie w głowę. Pękła mi skóra, mam założone dwa albo trzy szwy. To był jedyny mocny cios, który poczułem. Można powiedzieć, że nawet lekko mnie zamroczył – mówi Janikowski o walce z Andreasem Gustafssonem.
– Ciężko mi było bić Gustafssona w parterze, bo był strasznie silny. Śmiem twierdzić, że był dużo silniejszy od Szymona Kołeckiego. Poczułem, że zapaśnik to jest jednak zapaśnik. Straciłem dużo energii, gdy siłowałem się z nim w parterze – dodaje Janikowski.
Zobacz także: Kulisy walki Damiana Janikowskiego
– Jestem zadowolony z przebiegu tej walki. Przekonałem się, że mogę walczyć, rozkładać siły i energię przez trzy rundy. Stać mnie na dużo więcej – twierdzi Damiano.
Niewykluczone, że jeszcze w tym roku zobaczymy Janikowskiego w klatce KSW.
Posłuchaj, co Damian Janikowski sądzi o nokaucie Khalidova w walce z Askhamem i ewentualnym swoim pojedynku z Mamedem.