– Kamil to jest fajny człowiek, bardzo go lubię i szanuję, ale byłem na tym poziomie i wiem, jak to wygląda. W mojej opinii Kamil nie jest przygotowany na takiego rywala. Nigdy nie był z kimś takim jak GGG w ringu – mówi Grzegorz Proksa w rozmowie z PoGongu.
Jakie daje pan szanse Kamilowi Szeremecie w walce z GGG?
Grzegorz Proksa: Znikome, ale najważniejsze, że Kamil wierzy w siebie.
Jak GGG go trafi, będzie to dla Kamila ogromne zderzenie z rzeczywistością
i wyobrażeniami. Podglądałem Kamila na sparingach i myślę, że nie jest jeszcze gotowy na takiego rywala. Nawet, mimo że Gołowkin najlepsze lata ma za sobą. On nadal jest wspaniałym i wybitnym pięściarzem. Walczyłem z nim osiem lat temu. Od razu po walce powiedziałem, że mierzyłem się z wybitnym rywalem, czułem to w ringu. To już nie jest ten sam zawodnik co wtedy. Zmienił trenera, a wydaje mi się, że Abel Sanchez był dla niego idealnym trenerem. Teraz pracuje z Banksem, który wyszedł spod skrzydeł Emanuela Stewarda, ale jest trenerem bez większego doświadczenia. Poza tym to nie jest ta szkoła boksu.
Jak się starzeje GGG?
Coraz mniej bije kombinacjami. Nie ma też już tak szybkiej pracy nóg, a to było jego głównym atutem. Skracał ring i zamykał rywali przy linach. Nie najlepiej jest też u niego z dystansowaniem. W ostatnim czasie bardzo mocno poluje na jeden cios. Wierzy w swoją potworną siłę i stara się skończyć walkę jednym ciosem. Jest to widoczne, przez co traci element zaskoczenia. Tu można upatrywać jakiś minusów u GGG, ale nie stawiałbym na wygraną Kamila.
Co podoba się panu się w boksie Kamila Szeremety i jakie może on mieć argumenty w walce o pas IBF wagi średniej?
Niestety nie będzie miał żadnych argumentów. To jest fajny człowiek, bardzo go lubię i szanuję, ale byłem na tym poziomie i wiem, jak to wygląda. W mojej opinii Kamil nie jest przygotowany na takiego rywala. Nigdy nie był z kimś takim jak GGG w ringu. Przepraszam za szczerość, ale muszę taki być. Będę bardzo mocno trzymał kciuki za Kamila, ale według mnie nie ma żadnych szans.
Czyli nie możemy wykluczyć powtórki z walki Okolie vs Jeżewski i bolesnej porażki Polaka?
No niestety nie i jest to dla mnie oczywiste.
Był pan rozczarowany występem Nikodema Jeżewskiego?
Sądziłem, że powalczy o wszystko, czyli wejdzie do ringu bez kalkulacji, a boksował zachowawczo. Widać było, że ciosy Okoliego robią na Nikodemie piorunujące wrażenie. Nawet te bite przez gardę. Jeżewski nie miał żadnych argumentów, a Okolie zrobił to, co do niego należało. Nie licząc cruiserów startujących w WBSS, Nikodem został najlepiej zarabiającym cruiserem w Polsce. Zarobił przyzwoicie, będzie miał dobre święta.
Czyli dobrze zrobił, że przyjął propozycję?
No jasne, sprawdził, na jakim obecnie znajduje się poziomie. Takich walk się nie odmawia. Próbowałem pomóc, żeby to był pojedynek o mistrzowski pas, ale się nie udało.
Jeżewski kilka razy zatańczył po ciosach Okoliego. Co pan sądzi o tych reakcjach Nikodema?
To były normalne reakcje na przyjęcie ciosu. Było widać, jak bardzo jest podłączony i jak bardzo ranią go te ciosy, ale nie robiłbym z tego wielkiego halo. Nikodem bronił się, jak mógł przed upadkiem, ale się nie udało.
Przeczytaj także: Ciało nie słuchało Jeżewskiego i tańczyło te dziwne tańce
Co dalej z jego karierą?
Myślę, że w przyszłym roku będzie walczył z Yourim Kalengą i zobaczymy, jak się odnajdzie po porażce w Londynie. Ta walka da nam wiele odpowiedzi. Kalenga jest silnym chłopem. Nikodem nie ma już czasu na walki na przetarcie, musi wrócić do rankingów. Trzeba kłuć żelazo, póki gorące. Innego scenariusza nie widzę.
Jakie wrażenie zrobił na panu Lawrence Okolie?
Nie jestem zwolennikiem jego talentu i stylu walki, ale na pewno walczył rozsądniej niż w poprzednich pojedynkach. Był bardziej skoncentrowany na zadaniu. Ta walka pokazała też, jak dobrać taktykę pod takiego zawodnika. Myślę, że Głowacki wszedłby w niego. Byłem na sparingach Krzysia i widziałem, jaki mają z trenerem pomysł na walkę z Okoliem. Nieustanny pressing, ciosy na korpus i wchodzenie na górę. Liczę, że walka Głowackiego z Okoliem dojdzie do skutku. Kibicuję całemu teamowi, bo mieli strasznego pecha przez Covid.
2020 rok jest fatalny dla polskiego boksu. Widzi pan światełko w tunelu?
Dla każdego ten rok jest zły i nie będzie wzbudzał dobrych wspomnień. Ale w boksie jakieś światełko w tunelu pojawiło się. Nikolas Pawlik zdobył brązowy medal w mistrzostwach Europy kadetów, mamy fajną młodzież. W przyszłym roku organizujemy mistrzostwa świata juniorów. Prestiż organizacji takiej imprezy jest nieprawdopodobny. Chciałem pogratulować prezesowi Grzegorzowi Nowaczkowi, że to dopiął. Przyznam szczerze, że jestem bardzo mocno zaangażowany w boks olimpijski i nie dostrzegam wybitnie wyróżniających się zawodników na ringach zawodowych. Wydaje mi się, że Rafał Wołczecki jest ciekawym zawodnikiem. Mógłby pociągnąć boks zawodowy, ale to jeszcze za wcześnie, ma dopiero dwie walki.
Warto zwrócić też uwagę na Kamila Bednarka. Jak pan ocenia jego potencjał?
Bardzo pozytywnie. Podoba mi się jego rozwój, kibicuję Kamilowi i Piotrkowi Wilczewskiemu. To jest fajny diamencik i możemy mieć pociechę z tego chłopaka. Nie chciałbym nikogo pominąć, ale wyróżnia się jeszcze Rysiek Lewicki. Prezentuje jeszcze zbyt olimpijski boks, ale pod opieką Fiodora Łapina powinien szybko poprawić błędy. Jak to zrobi, będzie fajnym pięściarzem na zawodowych ringach.
Modne są teraz powroty pięściarzy, wrócił Mike Tyson, chce wrócić Tomek Adamek. Pana ciągnie do ringu?
Nie wiem, mam szacunek do poważnego sportu. Gdy wchodziłem do ringu, to liczyłem na sukces sportowy. Teraz od sześciu lat siedzę za biurkiem w firmie. Dla zdrowia bym się poruszał, żeby trochę zrzucić bęben.
Były jakieś oferty?
Cały czas są. Ale nigdy nie było konkretów, nie padła żadna kwota. Zwykle były rozmowy w stylu: może byś wrócił i wystąpił na mojej gali. Na pewno fajnie byłoby wystąpić na Śląsku, ale ma szacunek do sportu i nie wiem, czy mógłbym coś ciekawego wnieść do ringu, a nie chciałbym się wygłupiać.
Rozmawiał: Krzysztof Smajek