Wasilewski: Trener Łapin twierdzi, że Balski ma papiery do boksu

– Pięściarze muszą zrozumieć, że przez najbliższe kilka albo kilkanaście miesięcy nie będzie tak samo jak przed pandemią. Chodzi mi o gaże i częstotliwość walk – mówi Andrzej Wasilewski w rozmowie z PoGongu.

Grupa KnockOut Promotions dość długo zwlekała z organizacja gali w czasie pandemii. Dlaczego?

Andrzej Wasilewski: Muszę przyznać, że dostawałem od kibiców wiadomości, że czekają na gale i porządne walki. Nie chciałem robić gal studyjnych. Dla mnie sport bez kibiców nie jest prawdziwym sportem. W niektórych dyscyplinach można z głośników puszczać doping, ale dla mnie to są paskudne rzeczy. Mamy zobowiązania wobec sponsorów, a zawodnicy palą się do walk. Zgadza się, czekaliśmy długo. Teraz organizujemy galę na świeżym powietrzu. W pięknym anturażu, w przepięknym Augustowie, nad brzegiem jeziora. Myślę, że to bardzo ciekawy pomysł. Z punktu widzenia naszej grupy jest to unikalna gala, bo pierwsza po częściowym odmrożeniu polskiego sportu w czasie pandemii.

Eddie Hearn zorganizuje gale w swoim ogrodzie. Pan ma duży ogród?

Mam duży ogród, ale żyjemy w innych krajach. Eddie Hearn, milioner w skali światowej, chętnie eksponuje swoją zamożność, ale w pewnych krajach nie jest to aż tak powszechne i mile widziane. Eddie jest sprawnym promotorem, ale jest także showmanem. Ubóstwia social media, lubi się pokazywać. Taki ma styl, z przyjemnością go obserwuję. Też mógłbym zrobić galę w ogrodzie, ale są lepsze miejsca.

Trudno jest zorganizować galę w czasie pandemii?

Muszę przyznać się do dużego błędu. Byłem przekonany, że pandemia minie i po jakimś czasie wszystko wróci do normy. Niestety, pomyliłem się. Słychać głosy, że świat nie będzie już taki sam. Coś w tym jest. Pięściarze muszą zrozumieć, że przez najbliższe kilka albo kilkanaście miesięcy nie będzie tak samo jak przed pandemią. Chodzi mi o gaże i częstotliwość walk. Praktycznie wszystkie samorządy mają obcięte budżety, bo przeznaczają duże środki na walkę z wirusem. Mniejsze będą też wpływy z biletów, bo kibice trochę dokładniej liczą pieniądze. W związku z tym promotorzy będą mieli dużo mniejsze środki na organizację gal niż wcześniej. Pytanie, jak długo to potrwa?

W walce wieczoru gali w Augustowie zobaczymy Pawła Stępnia i Marka Matyję. Któremu z nich bardziej zależało na rewanżu?

Jednemu i drugiemu bardzo zależało. Kibice też chcieli rewanżu. W pierwszej walce był remis, werdykt wzbudził kontrowersje. Obaj pięściarze czuli się pokrzywdzeni. Patrzyli na siebie wilkiem, trochę patrzyli wilkiem też na organizatorów, a przecież nie mieliśmy wpływu na wynik walki. Będzie się biło dwóch najlepszych półciężkich w Polsce, na dodatek z jednej grupy promotorskiej. To rzadko się zdarza. To nie jest dla mnie prosta sytuacja, bo z oboma zawodnikami jestem związany. Trochę jest mi przykro, że doszło do ich pierwszej walki. Nie wiem, czy zdecydowałbym się na rewanż, gdyby nie było pandemii i można byłoby zaprosić przeciwników z zagranicy.

Jak pan punktował ich pierwszą walkę?

Większość internautów twierdziła, że powinien wygrać Stępień. Mnie wyszedł remis. Paweł miał dużo efektowniejsze momenty, ale w boksie sędziuje się rundę po rundzie. Jeśli Paweł wygrał jedną rundę bardzo efektownie, a w kolejnej niewiele się działo i o włos lepszy był Marek, to po tych dwóch rundach jest remis. Niektórzy sędziowie nie dają punktów za piękne uniki. Paweł pokazuje bardzo efektowne sztuczki bokserskie, ale one mogą być niepunktowane, mimo że są bardzo efektowne dla oka.

W magazynie „Ring” w TVP Sport Ryan Ford mówił, że chciałby walczyć ze zwycięzcą walki Stępień vs Matyja. Jest pan zainteresowany taką opcją?

O Ryanie Fordzie usłyszałem po raz pierwszy, gdy został przedstawiony jako rywal pana Parzęczewskiego. Podobno jest to groźny i bardzo solidny pięściarz. Nie wiem, czy to jest powód, dla którego nie będzie jego pojedynku z panem Parzęczewskim. Nie myślę jeszcze o kolejnej walce Pawła czy Marka. Być może pan Ford, który jest już medialnie wypromowany, będzie ciekawym kandydatem do walki ze Stępniem lub Matyją, nie wykluczam tego. A może przegrany rewanżu dostanie walkę z Fordem. W panu Fordzie nie widzę wielkiego gwiazdora. Z nim jest jak z panem Radczenko, który nagle stał się znany w Polsce.

Po wielu miesiącach na ring wraca Adam Balski. Wreszcie udało się panu i Mariuszowi Grabowskiemu znaleźć kompromis w sprawie tego zawodnika.

Myślę, że złożyłem bardzo fair i ciekawą propozycję panu Mariuszowi Grabowskiemu. Nie ma wątpliwości, że pan Grabowski włożył dużo serca, czasu i pieniędzy w karierę Balskiego. Przyczynił się do pozycji, jaką Adam zajmuje w polskim boksie. Przyznam szczerze, że wcześniej o Balskim nie słyszałem. Doszliśmy do porozumienia z panem Grabowskim. Jest to sukces całego środowiska bokserskiego, że Adam wejdzie w sobotę do ringu w atmosferze szacunku i przyjaźni.

Zapłacił pan ekwiwalent za Balskiego?

Nie, ale złożyłem bardzo ciekawą i merytoryczną ofertę.

Na co stać Balskiego?

Kiedyś Krzysiek Głowacki przygotowywał się do walki i któryś z naszych skautów, którzy szukają sparingpartnerów, zaprosił Adama do naszego gymu. Trener Fiodor Łapin w trakcie sparingów zobaczył w Adamie duży, ale niewyszkolony talent. Trener powiedział mi, że Adam ma papiery do boksu i szkoda, że nie trafił do nas wcześniej. Szkoda też, że był pobity przez Radczenkę. Ring zweryfikuje umiejętności Adama, ale miejmy nadzieję, że trener Łapin, który rzadko się myli, tym razem też się nie pomyli.

W sobotę kolejny test będzie zdawał Kamil Bednarek. Jak ocenia pan jego potencjał?

Powiem szczerze, że bardzo wysoko. Młodzi prospekci pięknie prezentują się na tle zawodników na określonym poziomie, ale gdy podnosi się im poprzeczkę, to bywa różnie. Kamilowi od razu zawiesiliśmy poprzeczkę dość wysoko. Ostatnio walczył z Muraszkinem i nie błyszczał w tej walce. To była dla niego trudna walka, rywal był solidnym testerem. Moim zdaniem w boksie Kamila jest kilka fascynujących elementów. Pięknie kontruje. Panuje wokół niego aura, która podnosi adrenalinę. Ale musimy poczekać, jak się będzie rozwijał.

Jak chce pan prowadzić jego karierę?

Jeżeli będzie zdawał kolejne testy, to poprzeczka będzie szła w górę.

Jak Bednarek trafił do grupy KnockOut?

To jest zawodnik, o którym kiedyś słyszeliśmy. Przeleciał przez amatorskie ringi. Potem miał wakacyjny epizod, tak to nazwijmy, w Danii. Pobił tam jakiegoś policjanta i spędził kilka miesięcy w areszcie. Wypuścili go, ale pod warunkiem, że już nigdy nie przyjedzie do Danii. Kamil po powrocie zaczął trenować z Piotrkiem Wilczewskim i trafił do naszej grupy.

Na karcie walk gali w Augustowie była Ewa Piątkowska, ale wypadła z rozpiski ze względu na kontuzję. Niedawno Ewa mówiła, że przekonywał ją pan, aby zakończyła karierę, bo jest za ładna i za mądra na boks.

Oczywiście mówiłem to w żartach. Nawet po programie „Ring”, gdzie byliśmy z Ewą gośćmi, też tak żartowałem. Pytałem ją: Ewa, co mam zrobić, żeby wyrzucić cię z sali bokserskiej? Oczywiście to były żarty.

Ewa mówiła też, że gdy zdobyła pas mistrzyni świata, to pan stracił serce do boksu kobiet. Nie opłacało się panu inwestować w kobiecy boks?

Nigdy nie byłem fascynatem boksu kobiecego, więc nie mogłem stracić serca do tego. Ewa chciałaby, co jest dla mnie zrozumiałe, równouprawnienia w boksie. Czytaj: dostawać podobne do mężczyzn gaże, mieć podobne do nich wyzwania sportowe. Ale zawodniczek jest wielokrotnie mniej niż pięściarzy. Zainteresowanie boksem kobiecym jest jednak dużo niższe. Na świecie jest bardzo mało kobiet, które potrafią boksować. Ewa ma poczucie pewnego rodzaju krzywdy. Rozumiem ją, ale sam świata nie zmienię. Znam kilka zawodniczek, które mają ambicje i charakter nieustępujący mężczyznom. Na pewno Ewa jest taką zawodniczką.

Dlaczego Ewa przez długi czas nie walczyła na galach KnockOutu?

Miała ode mnie wiele propozycji walk. Na przykład z panią Maire Dicaire z Kanady, to była oferta na dwa pojedynki. Ewa miała walczyć w Kanadzie z zawodniczką, którą my wybierzemy, by później walczyć z panią Dicaire o unifikację. Ewa z różnych przyczyn nie była tym zainteresowana. Celowała w walkę z Shields czy Brekhaus, już nie pamiętam. Ale wtedy te panie nie były zainteresowane. Polskie media obiegły zdjęcia Ewy z panem Misiewiczem, który obiecywał cuda. Ona wierzyła w te cuda i odrzuciła kilka propozycji. W końcu straciła pas. Ewa jest aktywną uczestniczką życia internetowego. Za moja zgodą kontaktowała się z wieloma osobami ze świata boksu. Przez kontakt z panem Taffetem, który miał zostać jej menadżerem, została pozbawiona tytułu mistrzyni świata. Ewa napisała na Facebooku, że nie jest zainteresowana walką z kimś tam, on przesłał screena z tej rozmowy do WBC i na podstawie tego federacja pozbawiła ją pasa. Czasami tego typu kontakty mogą przynieść skutki odwrotne od zamierzonych. Tak było w przypadku Ewy.

Na koniec jeszcze słowo o Łukaszu Różańskim. Zobaczymy go jeszcze na galach grupy KnockOut Promotions?

Mieliśmy z Łukaszem ustną umowę, znamy się całe życie. Zawsze go ceniłem. Nie powiem, że byłem zadowolony, gdy zobaczyłem, że Łukasz walczy na gali organizowanej przez inną grupę. Gdy do niego zadzwoniłem, powiedział: „Panie Andrzeju, miałem długą przerwę, mam swoje lata i muszę boksować”. Powiem szczerze, że nawet ciężko było mi się złościć na niego. Zakładam, że będziemy dalej współpracować. Braliśmy pod uwagę jego występ w Augustowie, ale on w tej chwili kończy budowę domu i nie był zainteresowany. Jest szansa, że będzie boksował na naszej następnej gali.

Rozmawiał: Krzysztof Smajek

foto: Piotr Duszczyk/boxingphotos

PRZECZYTAJ TAKŻE: Byłem z Arturem w karetce, która wiozła go na sygnale do szpitala

1 Comment

  1. […] – Trener Łapin powiedział mi, że Adam ma papiery do boksu i szkoda, że nie trafił do nas wcześniej. Szkoda też, że był pobity przez Radczenkę. Ring zweryfikuje umiejętności Adama, ale miejmy nadzieję, że trener Łapin, który rzadko się myli, tym razem też się nie pomyli – mówi Andrzej Wasilewski w rozmowie z PoGongu. […]

DODAJ ODPOWIEDŹ

Top Reviews

Video Widget

gallery